Zakup używanego laptopa pozwala zaoszczędzić sporą kwotę względem ceny, jaką przyjdzie nam zapłacić za nowy komputer przenośny niezłej klasy. To dobre posunięcie, bo nie każdy sprzęt, który pracuje już od kilku lat, musi być potencjalnym źródłem problemów. Jeżeli sprzedający dbał o urządzenie, powinno nam ono posłużyć jeszcze przez długi czas. Praktyka pokazuje, że jednym z elementów, które w laptopach zawodzą najczęściej, jest matryca. Jak ocenić jej stan?
Na wstępie wypada zaznaczyć, że wymiana matrycy w używanym laptopie jest możliwa, ale wyjątkowo kłopotliwa. Po pierwsze – model jednostki musi być precyzyjnie dobrany, a po drugie – w trakcie jej demontażu, łatwo o uszkodzenie obudowy. Kolejna rzecz, nawet jeżeli unikniemy pęknięcia plastikowych elementów, istnieje spore ryzyko, że zawiasy będą gorzej trzymać. Warto więc poświęcić sporo uwagi, szukając ewentualnych defektów ekranu.
Zanim przejdziemy do poszukiwań, zadajmy sprzedającemu proste pytanie – w jaki sposób ekran laptopa był czyszczony. Trzeba wiedzieć, że komputerowe ekrany wymagają szczególnej delikatności i nie mogą być przecierane środkami do zastosowań typowo domowych. Jeżeli w toku rozmowy wyczujemy, że osoba sprzedająca nie traktowała matrycy z należytą ostrożnością, lepiej odpuścić sobie zakup takiego komputera. W niedalekiej przyszłości może sprawiać problemy. Jeżeli jednak zechcemy przystąpić do oględzin, należy zwrócić szczególną uwagę na cztery najczęściej pojawiające się wady: defekty estetyczne, martwe piksele, nierównomierne podświetlenie i problemy z taśmą.
Defekty estetyczne
Najpierw przyglądamy się ekranowi pod różnymi kątami by sprawdzić, czy na jego powierzchni nie ma zarysowań. To ważne, bo głębokie rysy mogą negatywnie wpływać na to, jak użytkownik odbiera wyświetlany obraz.
Kolejna rzecz to odciski palców. Pamiętaj, przetarcie ekranu (nawet z użyciem dedykowanego do ekranów środka czyszczącego) nie pomoże w ich usunięciu. Owe ślady powstają z mieszaniny martwego naskórka, brudu, potu i tłuszczu. Pozostawione na powierzchni na dłuższy czas, dosłownie wżerają się w warstwę zabezpieczającą matrycę.
W dalszej kolejności, szukamy wszelkich przebarwień. Ich obecność powinna skłonić nas do zaprzestania oględzin i odpuszczenia sobie zakupu tego egzemplarza. Wynika to z faktu, że te powstają najczęściej pod wpływem zalania matrycy.
Martwe piksele
Martwe piksele, czyli uszkodzone obszary matrycy, powstają często już na etapie produkcji matrycy, przy czym warto podkreślić, że ich obecność może ujawnić się dopiero po pewnym czasie. Pod tą nazwą należy rozumieć maleńkie kropki – czarne (nieaktywne) lub świecące przez cały czas na biało lub jednym z trzech podstawowych kolorów – czerwonym, zielonym albo niebieskim. W pierwszym przypadku mówimy o dead pixels, a w drugim – o hot pixels.
Gdy już zauważymy taki defekt, będzie on wyjątkowo irytujący. Problem w tym, że na pierwszy rzut oka, trudno jest dostrzec uszkodzone obszary. Można (a nawet należy) jednak posiłkować się specjalnymi programami, które generują różne tła. W ten sposób łatwiej dostrzeżemy uszkodzone miejsca.
W sieci można znaleźć masę poradników podpowiadających „skuteczne” metody usuwania martwych pikseli. Odradzamy korzystanie z zawartych w nich wskazówek, gdyż każda z nich może doprowadzić do zniszczenia matrycy.
Nierównomierne podświetlenie i problemy z taśmą
Kolejną często spotykaną wadą jest nierównomierne podświetlenie ekranu. Ten defekt będzie dość dobrze widoczny przy ustawionej wysokiej jasności matrycy i w warunkach zaciemnienia. Nie oznacza to, że komputer najlepiej kupować po zmroku. Jeżeli istnieje taka możliwość, poprośmy sprzedającego o opuszczenie rolet w oknach lub zaimprowizujmy osłonę z kurtki.
Na koniec wart sprawdzić stan taśmy matrycy. To łatwy test – wystarczy tylko kilkukrotnie przymknąć i otworzyć ekran. Jeżeli obraz zacznie mrugać, najprawdopodobniej mamy do czynienia z uszkodzoną taśmą.
Powyższe sprawdziany wykona nawet osoba niespecjalnie doświadczona w obsłudze komputera. Zdecydowanie warto to zrobić, aby uniknąć późniejszego rozczarowania.
